IBS – CO JEST NIE TAK?

Moi pacjenci nie byli wariatami ani hipochondrykami. Po prostu ich objawy nie wpasowywały się w typowy profil choroby układu pokarmowego, który zwykliśmy obserwować, toteż tradycyjne narzędzia diagnostyczne i terapeutyczne, którymi dysponowaliśmy, nie wystarczały” – tak komentuje dolegliwości swoich pacjentów gastroenterolog dr Robynne Chutkan. Mówi wręcz o „epidemii trudnych do zdiagnozowania, niejasnych i pozornie niepowiązanych dolegliwości u ludzi, którzy w ogóle nie mają choroby w klasycznym znaczeniu tego słowa –  mają oni tylko różne objawy. Niemal wszyscy konsultowali się uprzednio przynajmniej z jednym lekarzem (a wielu z licznymi) i często słyszeli, że ich niedomagania biorą się ze stresu albo wręcz są wytworem wyobraźni”.(1)

Skąd taka diagnoza? Otóż wszelkie badania przewodu pokarmowego – gastroskopia, kolonoskopia, nawet zdjęcia jelita cienkiego wykonywane kamerą połykaną w kapsułce, a także liczne analizy krwi – nie wskazywały na żadną chorobę. „Wszystkie wyniki zawsze wypadały w normie. A jednak ewidentnie coś było nie tak…” – stwierdza dr Chutkan. Co więc jest „nie tak” u cierpiących na zespół jelita drażliwego (IBS)? (2)

Odpowiedzi na to pytanie szukała z detektywistycznym zacięciem dr Alanna Collen. W swojej książce opisuje historię mieszkańców miasteczka Walkerton w Kanadzie, którzy wskutek awarii sieci wodociągowej zatruli się bakteriami E. coli. W ciągu kilku tygodni połowa spośród 5000 mieszkańców zaczęła się uskarżać na nieżyty żołądka i krwawe biegunki. Kilka osób nawet zmarło. Chociaż sytuację opanowano i woda znowu była zdatna do picia, to po dwóch latach jedna trzecia zatrutych osób dalej cierpiała na zespół jelita drażliwego, a połowa z nich nie pozbyła się tej dolegliwości w ciągu następnych sześciu lat.(3)

Okazuje się, że aż jedna trzecia pacjentów z IBS początku swoich problemów upatruje w zatruciu pokarmowym, po którym nigdy nie doszli do siebie. U osób, które podczas zagranicznych wojaży nabawiły się biegunki podróżnych, prawdopodobieństwo pojawienia się IBS jest do siedmiu razy wyższe. Ale nie dlatego, że w jelitach przetrwał jakiś patogen – na ogół dawno już wyginął. „Można odnieść wrażenie, że pierwotna infekcja wprowadziła chaos wśród normalnych mieszkańców ich jelit” – wnioskuje dr Collen.(4)

Inni pacjenci kojarzą, że IBS rozwinął się u nich po kuracji antybiotykowej, której skutkiem ubocznym dość często bywa biegunka. Jeszcze inni przypominają sobie, że brali kiedyś leki na nadkwasotę, środki przeciwbólowe czy antydepresanty, a po jakimś czasie zdiagnozowano u nich zespół jelita drażliwego.

„Co zatem się dzieje?” – pyta Alanna Collen. Jej zdaniem wspomniane tropy sugerują, że „krótkotrwały zamęt wśród jelitowych mikrobów może mieć długotrwały wpływ na skład mikrobiomu”. (4) I właśnie w tym zaburzeniu prawidłowego składu mikroflory jelitowej upatruje ona pierwotnej przyczyny IBS. A takie niezdrowe proporcje mikrobiomu to inaczej dysbioza, dobrze znana czytelnikom mojego bloga. Jej przyczyną są infekcje, antybiotyki i różne inne leki, niezdrowa dieta, a nawet sposób, w jaki ktoś przyszedł na świat (poród naturalny czy cesarskie cięcie). Każdy z tych czynników może „zaburzać prawidłową równowagę drobnoustrojowych gatunków i zmniejszać ich różnorodność. To właśnie dysbioza, bez względu na formę, jaką przybierze, stanowi sedno chorób XXI wieku, zarówno tych, które zaczynają się i kończą w jelitach, chociażby IBS, jak i innych, atakujących narządy i układy pozostałej części organizmu” – twierdzi dr Collen. (5)

Podsumowując swoje wywody autorka pisze: „Z perspektywy czasu może się wydawać, że łatwo było przewidzieć, iż zespół jelita drażliwego jest konsekwencją ,drażnienia’ jelit przez ,nieprawidłowe’ mikroby”. Niemniej „IBS nie daje się powiązać z jednym paskudnym zarazkiem. Ma natomiast, jak się wydaje, coś wspólnego ze wzajemnymi proporcjami bakterii uważanych normalnie za ,przyjazne’. Może chodzi o to, że jednego rodzaju jest za mało, a drugiego za dużo. Albo nawet o to, że gatunek, który w normalnych warunkach zachowuje się poprawnie, zaczyna być złośliwy, kiedy ma szansę przejąć kontrolę”.(6)

Niektórzy idą krok dalej i sugerują, że zmniejszenie populacji pożytecznych drobnoustrojów (np. wskutek antybiotykoterapii) powoduje nadmierne namnażanie pasożytów i grzybów (zwłaszcza Candida albicans), co w prostej linii prowadzi do dysbiozy.(7) Te i inne patogeny produkują mnóstwo toksyn, a organizm – chcąc je wypłukać – wprowadza do jelit dodatkowe ilości wody, co skutkuje biegunkami.

Tak czy inaczej, bardzo wiele przemawia za tym, że zespół jelita drażliwego jest wywołany dysbiozą. Skoro tak, to chcąc się go pozbyć, trzeba przywrócić „prawidłową równowagę drobnoustrojowych gatunków i (…) ich różnorodność”. Łatwo powiedzieć, ale jak to zrobić?

  1. Robynne Chutkan, Dobre bakterie, przekład Dariusz Rossowski i Marzena Rozwarzewska, wyd. Feeria 2015, s. 77-79.
  2. Dobre bakterie, s. 78.
  3. Alanna Collen, Cicha władza mikrobów, przełożył Roman Palewicz, wyd. Bukowy Las 2017, ss. 78, 79
  4. Cicha władza mikrobów, s. 80.
  5. Cicha władza mikrobów, s. 81.
  6. Cicha władza mikrobów, s. 82.
  7. Andrzej Janus, Nie daj się zjeść grzybom Candida, wydanie rozszerzone, Wydawnictwo IPS 2016, ss. 91, 92.
  8. Obrazek wyróżniający: Wolfgang Claussen, https://pixabay.com/pl/.
Jeśli chcesz poznać naturalną metodę walki z IBS (ZJD) przez odbudowę mikrobioty i uszczelnienie jelit, wejdź do sekcji eubioza na zywo.
Co jest „nie tak” u cierpiących na zespół jelita drażliwego (IBS), skoro drobiazgowe badania często nie wskazują na żadną chorobę?
Facebook
X
LinkedIn
Email
WhatsApp