„Proszę bardzo, to ten antybiotyk przepisany przez lekarza” – mówi miła farmaceutka w aptece. „Ale może warto wziąć coś osłonowego? Mam bardzo dobre probiotyki”. Ta propozycja jest podyktowana życzliwością. Wiadomo, że antybiotyki zabijają bakterie – „złe” i „dobre”, więc trzeba w jakiś sposób uzupełnić te „dobre”. Skoro coś jest „anty-”, to najlepiej zażyć coś „pro-”, prawda?(1)
Tak mogłoby się wydawać. I gdy w poprzednim poście wspomniałem, że trzeba dbać o naszych „starych przyjaciół” – pożyteczne bakterie zasiedlające nasze jelita – można by sądzić, że odpowiedź jest prosta: trzeba zasilić jelita „probiotykami”, czyli dobrymi bakteriami w kapsułkach.(2)
Takie rozwiązanie sugerują też liczne reklamy telewizyjne: „Leki i niezdrowa żywność niszczą mikrobiom [to akurat jest prawda]. Trzeba go odbudować. Zażywaj nasze probiotyki. Zawierają miliardy bakterii. I to nie jeden, ale kilka, a nawet kilkanaście szczepów”. Hurra! Probiotyki pomogą odbudować to, co zniszczą antybiotyki!
Niestety, to tylko reklama. Rzeczywistość jest dużo bardziej skomplikowana. „U przeważającej liczby ludzi zażywających probiotyki zachodzące zmiany przestają być wykrywalne po upływie 48 godzin. U większości z nas probiotyki nie wywołują trwałych skutków pod względem liczebności i funkcji mikroorganizmów” – twierdzi gastroenterolog Emeran Mayer.(3)
Tego samego zdania jest dr Alanna Collen: „Bez względu na gatunki oraz wyniki badań, probiotyki są balsamem, uspokajaniem sumienia. Przelatują przez nas, ale nie zostają zbyt długo. Aby czerpać z nich korzyści, należy wciąż je zażywać. Ale nawet jeśli robi się to codziennie, samo przyjmowanie probiotyków przypomina wysyłanie do boju żołnierza bez zapasu amunicji”.(4)
Dlaczego tak się dzieje? Pomaga to zrozumieć pewien przykład: Wyobraź sobie, że hodujesz rybki w akwarium. Pewnego dnia okazuje się, że kilka z nich pływa do góry brzuchem. No trudno. Usuwasz je z akwarium. Następnego dnia zdycha kilka następnych. Szkoda. A kilka dni później w akwarium nie ma ani jednej żywej rybki. Dzieci płaczą, bo lubią rybki. Idziesz więc do sklepu zoologicznego i kupujesz nowe. Czy wpuścisz je od razu do akwarium? Nie? A co najpierw zrobisz? Dokładnie oczyścisz zbiornik. Przepłuczesz żwir, wlejesz czystą wodę i dobrze ją natlenisz, prawda? Bo najwyraźniej poprzednie środowisko w akwarium nie służyło rybkom. Gdyby do niego wpuścić nowe rybki, pewnie też by zdechły.
Z bakteriami w jelitach jest tak samo: skoro mamy dysbiozę i środowisko w jelitach nie służy naszym bakteriom, to czy można oczekiwać, że będą się w nim dobrze czuły obce bakterie, pobrane z cudzych jelit i namnażane w warunkach laboratoryjnych?
„Niestety wiele (…) prób zastąpienia złego mikrobiomu jelitowego zdrowym zakończyło się niepowodzeniem” – wyjaśnia prof. Emeran Mayer. „Drobnoustroje wprowadzone do nienaruszonego ekosystemu mikrobiologicznego z reguły nie utrzymują się długo w swym nowym środowisku. Na przykład u przeważającej liczby ludzi zażywających probiotyki zachodzące zmiany przestają być wykrywalne po upływie 48 godzin. U większości z nas probiotyki nie wywołują trwałych skutków pod względem liczebności i funkcji mikroorganizmów”.(3) A miało być tak pięknie…
Co więc zrobić? Jak zadbać o nasze bakterie i tym samym o nasze jelita? „Aby efekt był trwały, musimy stworzyć środowisko, w którym dobroczynne mikroby będą rozkwitać dzień za dniem, bez ciągłej potrzeby dosyłania im uzupełnień” – wyjaśnia Alanna Collen, po czym dodaje: „I tak dochodzimy do p r e b i o t y k ó w”. (4)
Prebiotyki – to „błonnikowa arystokracja”,(5) jak twierdzi doktor Katarzyna Świątkowska. Następnym razem przypomnę, dlaczego są tak ważne dla zdrowia naszych jelit.
- „Pro-, pre- i anty-(biotyki) (eubioza.pl)
- „Czy probiotyki zapewnią zdrowie i szczęście?” (eubioza.pl)
- Emeran Mayer, Mózg, jelita, układ odpornościowy, przeł. Dariusz Rossowski, wyd, Feeria 2021 (ebook).
- Alanna Collen, Cicha władza mikrobów, tłum. Roman Palewicz, wyd. Bukowy Las 2017, s. 305
- „Błonnikowa arystokracja – prebiotyki” (eubioza.pl)
- Obrazek wyróżniający: Red Fishes by Martin Fisch (flickr.com)